Lipiec 2022

W drodze do Feldkirchen

Zajęty ostatnio prezentowaniem okolicznych i najciekawszych ścieżek gościom z Polski, ostatnio nieco zapuściłem się robieniu nowych tras. Zatem – do dzieła.

Tak jak lipiec zacząłem mocnym akcentem, tak postanowiłem, że i ostatni dzień jakoś musi wyglądać, choć na bardziej szalone trasy chwilowo ochota jeszcze nie wróciła. Ale to już nie długo, bo w drodze nowe dwa kółka…

Niedzielny poranek okazał się ciut chłodniejszy niż na to wskazywały prognozy pogody, mało też było rowerzystów. Może to kwestia przełomu turnusów, a może tak bywa w niedzielę rano. W każdym razie droga rowerowa wzdłuż południowej strony Ossiachersee, przez którą wiodła dzisiejsza wycieczka była pustawa i w sam raz do pędzenia, bez konieczności zjeżdżania na ulicę, żeby nie musieć co chwilę zwalniać przed innymi rowerzystami. Za jeziorem inaczej niż dotychczas nie wjeżdżałem pod górkę, tylko skręciłem w polną drogę prowadzącą bezpośrednio do Feldkirchen. To ładne miasteczko zazwyczaj pomijam na trasach, tym razem jednak przejechałem przez, jeszcze pustawe, centrum.

Feldkirchen

Potem szybki wypad na rondo i dalej ścieżką rowerową na północ, w stronę Feistritz (to już chyba czwarta miejscowość o tej nazwie w okolicy, ciekawe jak im się to nie myli) i dalej Rennweg. Po drodze jedna górka, ostra ale nie za długa – jakieś 2km z 10%, potem szybki zjazd wzdłuż jeziora, gdzie prawie przegapiłem skręt i niewiele brakowało, a pojechałbym zupełnie gdzie indziej, nawet nie wiedząc co tracę.

Tymczasem okazało się, że moja tego dnia niechęć do nieplanowanych górek, przez którą ochoczo zawróciłem na właściwą trasę, pozwoliła mi odkryć jeden z najfajniejszych gravelowych odcinków w okolicy.

Gravelowa trasa kat I

Coś, co początkowo wyglądało na „chyba-nie-tędy”, okazało się być przepiękną, w doskonałym stanie drogą. Łagodną, z lekka opadającą, wjeżdżającą w lasy, pola, zagajniki. Prowadzącą wokół skał i rzeki, no prawdziwe cudo, po którym na dodatek można było pędzić ile sił w nogach, choć zapewne dałoby się ospale. Tego jednak nie potrafiłem spróbować. W każdym razie, fantastyczne ze 20km szutrów, które mogłby się w ogóle nie kończyć.

Czasem potok płynął lasem

Przyjemności widokom dodawała płynąca przez las, wzdłuż ścieżki rzeka. Niezbyt częsty to widok, rzeki tu zawsze są przy lesie, albo przy drodze, a tu ładnie się to wszystko wiło między drzewami, jak w jakiejś pradawnej puszczy.

Tak prawie dojechałem do Sankt Veit an der Glan, przed którym skręciłem znów w północnym kierunku. Dla równowagi wcześniejszych przyjemnych szuterków, tym razem jechałem wzdłuż dwupasmówki, co ani nie było przyjemne dla ucha, ani dla całokształtu, bo znikąd cienia.

Dobrze było więc znowu zjechać w mniej uczęszczane trasy. Straßburg to zacne, stare miasteczko, z przepięknym zamkiem.

Zamek w Straßurgu

Rzecz jasna, nie wybrałem się na zwiedzanie, tylko gnałem co sił, bo tradycyjnie już pod koniec takich długaśnych tras wiatr w paszczę. Za Straßburgiem zaczęło pojawiać się więcej podgórek, i choć nie były jakieś mega trudne, to każda kolejna była niemile widziana. Na szczęście dla spragnionych i zmęczonych bywały miłe miejsca do odpoczynku i dolania wody.

Wodopój w Zweinitz

Trafiały się też w podgórkach zacne widoki, jak choćby ten poniżej

Rzeka Gurk

Przed samym Feldkirchen można było nieco odsapnąć na długim zjeździe; miałem potem w planach zjeść coś w właśnie w Feldkirchen, ale jakoś nie natrafiłem na nic ciekawego, i jechałem dalej.

Drogę powrotną planowałem tym razem północną stroną Ossiachersee – jest ona bardziej bogata w kempingi i ogólną infrastrukturę. Do domu zostało mi już tylko 15 z 157km, żołądek dawno zapomniał o kanapkach, batonach itd, rzuciłem się więc na pierwszą z brzegu pizzerią – Santa Lucia w Bodensdorf, i serdecznie nie polecam. Chyba najgorsza pizza jaką ostatnio jadłem. No ale w 6 godzinie jazdy wchodzi wszystko.

Dojechałem, nie padłem ze zmęczenia, a nawet wybrałem się jeszcze do miasta, ponieważ tego dnia w Villach, po dwóch latach przerwy, zaczął się Kirchtag.

Całość trasy to 157km, co zajęło mi nieco ponad 6h46min

Zdjęcie z serwisu Strava.com