Marzec 2022

Do Mayrhofen w celach narciarskich jeździłem już kilkanaście lat temu. Właściwie można powiedzieć, że dopóki się nie przeprowadziłem do Austrii, to cała Austria składała się dla mnie z Wiednia i Mayrhofen. Płytko:) Jeździliśmy tam ze znajomymi niemal co rok, a ostatnie covidowe czasy spowodowały, że trochę szczegółów zapomniałem, przez co porównanie narciarskie tego co oferuje Karyntia vs Mayrhofen tylko zyskuje na świeżości.

Z Villach do Mayrhofen można dojechać na kilka sposobów: najdłuższą(346km), choć najszybszą przez Salzburg; najkrótszą (238km), lecz z płatnym tunelem pod Gloßglockner (11€) i trasą przez kurnik, stodołę i ośrodki narciarskie różne (260km), rzecz jasna trwającą najdłużej. Wybrałem właśnie tą ostatnią, gdyż czemu nie jeśli ma się czas, a ja akurat tego dnia miałem. Zatem jechałem przez Obertauern (1700mnpm), po czym zjazd do Zell am See (600mnpm), Zillertall Arena, ponowny wjazd na 1600mnpm (Gerlos) i karkołomny zjazd do Mayrhofen. Trasa ciekawa, ładna, pełna widoków, ale niemiłosiernie długa i męcząca. Sam wjazd/zjazd do Gerlos jest dość wymagający, szczególnie przy bardziej zimowej pogodzie. Wąsko i ślisko.
Mayrhofen się zmienia. Pierwsze co wpadło mi w oko, to nowa stacja kolejki na Penken. Wcześniejsze kilka pobytów korzystałem z innej (Horbergbahn – nie mieszkaliśmy wtedy w samym M-hofen) i nie byłem świadom tej zmiany. Teraz to są wagoniki na 32 osoby, która wtłaczają na górę 3840 osób na godzinę. U góry stacji wypożyczalnia z ogromną przechowalnią nart, sklep. Naprawdę robi to wrażenie w porównaniu do wersji poprzedniej.
Stacji narciarskiej też się urosło – nowe trasy i nowe gondole poszerzają także możliwości noclegowe. Nowa gondola wiedzie teraz z Mösl i także tam można nocować i mieć łatwy i szybki dostęp do Penken.

Przygotowania tras nie ma co omawiać – są takie jakich się można spodziewać i jakie być powinny. Duży wybór knajp i restauracji, choć dobrze zarezerwować miejsce na lunch wcześniej. Mayrhofen to przemysłowe ilości narciarzy i choć infrastruktura stara się nadążać, to bywa tłoczno, także na stokach.
Takie było moje główne odczucie – ogrom ludzi, tęskniłem więc za tym zadupiem jakim jest Karyntia i jej trasy. Są równie dobre jak tu, ale nie aż tak pełne turystów. Co kto lubi, mnie jednak lepiej się jeździ kiedy na stoku puściej.
Podobnież, Mayrhofen jest droższe – dzienny karnet to wydatek 59,50€, nieco wyższe są też ceny napojów i jedzenia.
Drogę powrotną wybrałem przez tunel pod Großglockner, też malownicza, a nie tak długa jak trasa którą przyjechałem
Moja ocena
Infrastruktura 5/5
Warunki do jazdy 5/5
Cena 4/5
Ocena ogólna 4,5/5